piątek, 5 kwietnia 2013

Genesis - W poszukiwaniu utraconej przeszłości - część 6


4.


Pozostańmy przy średnicach planet. Średnice dwóch ostatnich liczone w średnicach Ziemi wynoszą 4,0074 (Uran) i 3,8827 (Neptun). Przyjmijmy w zaokrągleniu i bez uwzględniania przecinka dziesiętnego, że jest to 401 i 388.

Rozpatrzmy kolejne wersy rozdziału szóstego i dalej siódmego:

6.13 - 62

6.14 - 49

6.15 - 56

6.16 - 63

6.17 - 71

6.18 - 50

6.19 - 50

6.20 - 62

6.21 - 46

6.22 - 28

1

7.1 - 55

7.2 - 67

7.3 - 46

7.4 - 83

7.5 - 20

7.6 - 32

7.7 - 44

7.8 - 56

7.9 - 45

7.10 - 31

7.11 - 83

7.12 - 34

7.13 - 57

7.14 - 75

7.15 - 42

7.16 - 51

7.17 - 55

7.18 - 41

7.19 - 52

7.20 - 34

7.21 - 60

7.22 - 35

7.23 - 83

7.24 - 28

Suma liter w wersach 6.13 – 6.19 daje 401, czyli średnicę Urana z dokładnością do

drugiego miejsca po przecinku. Wersów tych jest siedem, a Uran to siódma planeta dzi- siejszego układu. Ósmą i ostatnią planetą jest Neptun ze średnicą 388. Osiem kolejnych wersów (jeśli jedynkę kończącą rozdział szósty potraktujemy jako wers), czyli 6.20 – 7.4 to właśnie 388.

Warto jeszcze zwrócić uwagę, że trzy ostatnie wersy rozdziału szóstego łącznie z jedynką dają liczbę 137 czyli kabałę, zapewne jako chęć zaakcentowania/wskazania/rozpoczęcia bardzo ważnej części przekazu.

6.13 - 6.19 = 401 - Uran

6.20 - 7.4 = 388 - Neptun

Tak więc po przedstawieniu średnic wszystkich planet układu w Gen.6.1-6.12, znajdujemy precyzyjnie określone średnice dwóch ostatnich planet zaznaczających granice Układu Słonecznego. Wyodrębnijmy teraz znowu osiem wersów, ale tym razem ostatnich, w rozdziale siódmym. I znów mamy 388. Neptun po raz drugi i po raz drugi jako ósmy. A co oznacza podwojenie danego pojęcia? Jego zaprzeczenie, negację, coś przeciwstawnego. Czymś takim względem granicy/końca układu (symbolizowanego przez jego ostatnią planetę w danym ujęciu) jest coś, co jest poza nim, co rozpościera się poza jego obszarem. Dalszy kosmos.

Pomiędzy dwoma ósemkami wersów będącymi symbolem końca Układu Słonecz-

nego, jakby między odrzwiami kosmicznej bramy symbolicznie tu zarysowanej, zostaje 12 wersów (7.5 – 7.16), właśnie 12, tak jak dwanaście Znaków Zodiaku, czyli dwanaście konstelacji gwiezdnych - świat gwiazd. Opuszczamy Układ Słoneczny z jego planetami, zanurzając się w bezmiar kosmicznej przestrzeni. Zostało to wyraźnie przedstawione matematyczną negacją ostatniej planety.

A jaką wartość liczbową mają te wersy? To liczba 570. Z jakim pojęciem ona się kojarzy? 570 to gematria słowa r[v (300 + 70 + 200) - (szoar) „brama” (w znaczeniu zarówno budowli/konstrukcji jak i miejsca). Brama wiodąca do innego świata, świata rozciągającego się poza naszym układem – do świata gwiazd.

Liczba 570 to r[v według gematrii standardowej. Według gematrii porządkowej

jest to 57 (21 + 16 + 20). A 57 to także gematrie słów: ~ymv (21 + 13 + 10 + 13; niebiosa, niebo), xbzm (40 + 7 + 2 + 8; ołtarz), vdqm(13 + 19 + 4 + 21; świątynia), d[wm lha (1 + 5 + 12 + 13 + 6 + 16 + 4; Namiot Spotkania).

Jeśli zgodzimy się z tezą, że opis oraz postrzeganie obiektów w kulturze/czasach staro hebrajskich był zorientowany i określony pod kątem ich funkcji, czyli tego, czemu miały służyć i jaką rolę wypełniać, w odróżnieniu od późniejszej umysłowości greckiej (będącej podstawą współczesnej, europejskiej), postrzegających je według cech zewnętrznych, ich przejawienia, obrazu i często ignorujących bądź minimalizujących ich funkcjonalność 1, to ukazuje się jeszcze jeden aspekt zagadnienia.

Brama, to najczęściej wybrane miejsce pozwalające pokonać granicę zaznaczoną na przykład murem pomiędzy dwoma różnymi czy w jakimś sensie przeciwstawnymi sobie sferami. Akcent znaczenia/rozumienia terminu „brama” będzie jednak skierowany w tym wypadku nie tyle na miejsce czy konstrukcję, lecz na jej funkcję (przekraczanie murów poza bramami pełniących zawsze funkcję obronną nie było zresztą łatwe). Funkcję umożliwiającą przechodzenie z jednego obszaru do drugiego. W tym wypadku do innych rodzajów (inaczej klasyfikowanych) przestrzeni kosmicznych (od międzyplanetarnych do międzygwiezdnych) czy światów, choć rzecz jasna tutaj przejście nie jest w świecie fizycznym w żaden sposób zaznaczone i nie istnieje żadna precyzyjnie i sztywno wyznaczona granica, a światło czy siły grawitacyjne swobodnie i płynnie przechodzą bez przeszkód zarówno między nimi, jak i przenikają się nawzajem. Chodzi jednak o pewne symboliczne ukazanie i podkreślenie różnicy między naszym układem a czymś innym, co z punktu widzenia zamieszkujących go istot wyda się dalekim i obcym.

Również następne słowa (niebiosa, ołtarz, świątynia, Namiot Spotkania), nawet bez uwzględnienia powyższego, wiążą się ze światem pozaziemskim, niebieskim, bądź nawiązaniem czy utrzymaniem z nim kontaktu i z pewnego punktu widzenia można powiedzieć, iż należą do sfery „kosmicznego” sacrum.

Jako czasownik, ten zestaw liter (roo[v) występuje w (Prz.23.7), w znaczeniu liczyć, knuć, kombinować. Znaczenia te mogą mieć dość ścisły związek z przemieszczaniem się między dwoma światami. Trzeba umieć liczyć, czyli posiadać stosowny zasób wiedzy matematycznej i „wykombinować” odpowiedni po temu sposób czy środek transportu. Jeżeli v (szin) zamienimy na f (sin) to otrzymamy „zjeżenie się (włosów)”, „osłupienie (ze strachu)” oraz powiązane z r[s „doświadczać”, „badać”. Te terminy również mogą się wiązać z taką podróżą. Bez wątpienia perspektywa opuszczenia nie tylko rodzimej planety ale jej również całego układu, mogła przerażać wówczas ale także i dziś. I nie była nadmiernie łatwym ale za to porażającym i wymagającym pewnych umiejętności i możliwości doświadczeniem. I te wszystkie znaczenia, można wydobyć z tego jednego słowa.

Mamy więc:

6.13 - 6.19 = 401 - Uran

6.20 - 7.4 = 388 - Neptun ( granica Układu Słonecznego )

7.5 - 7.16 = 570 - brama ( przejście )

7.17 - 7.24 = 388 - Neptun ( granica Układu Słonecznego )


Ale te dwanaście wersów wskazując na wyjście z naszego świata i jednocześnie na wejście do świata innego, niosą też w sobie diametralnie różną informację.

57 to także wartość znaczeń o zupełnie innym charakterze: !dba (zagłada, zguba), !wa (zło, zguba, nieszczęście, grzech, niesprawiedliwość przestępstwo, cierpienie), hxdm (upadek, ruina, nieszczęście) a 570 – ooo[vr – zło, nieprawość, wykroczenie, bezbożność a jako czasownik być lub stać się winnym.

Ostatnie słowo jest anagramem bramy. Jakby umacniając wskazanie, że jakieś zło weszło przez tę kosmiczną bramę i ktoś jest temu winny.

Powyższe wersy podzielmy teraz w taki sposób:

 7.5 - 7.12 = 345

7.13 - 7.14 = 132

7.15 - 7.16 = 93

345 zapiszemy hmv, 132 to gematria słowa lbq (od którego pochodzi termin
kabała), a 93 to gematria słowa hlxn. Wszystkie trzy według gematrii standardowej.

Znaczenia słów:

hmv - przerażające, ohydne wydarzenie; groza; spustoszenie

lbq - otrzymać; przyjąć; wziąć

hlxn - dziedzictwo; własność

Ich interpretacja jest raczej jednoznaczna. Otrzymaliśmy jako dziedzictwo coś przerażającego, budzącego grozę, związanego ze spustoszeniem, zniszczeniem, destrukcją. A z poprzednich ustaleń wynika, że przyszło to do nas z zewnątrz, to znaczy spoza naszego układu planetarnego. Z dalszego kosmosu. W jakimś sensie, chcąc nie chcąc, jesteśmy tego spadkobiercami, a więc musi to wywierać na nas swój wpływ. Wiemy już co to było. I nie uciekniemy od tego nawet opuszczając nasz świat, co może się przydarzyć ludzkiej rasie w dziś bliżej nieokreślonej, ale już hipotetycznie możliwej do rozważania przyszłości. To dziedzictwo pozostanie w nas nawet wtedy, gdy przekro- czymy bramę wiodącą w kierunku gwiazd. Może się wydawać, że znaleźliśmy na to radę, antidotum. Jest nią zapomnienie, prawie absolutne zapomnienie o przeszłości. Tak jakby tego nigdy nie było, jakby to nigdy się nie wydarzyło. Z punktu widzenia psychologii jest to możliwe. I być może jest to jeden z powodów dlaczego tak właśnie się stało. Ale zdaje się, że jest to tylko zewnętrzny pozór, sztucznie stworzone i podtrzymywane złudzenie, powodowane chęcią ucieczki przed brutalną prawdą. Taki wariant wirtualnej rzeczywistości (dobrze, że znamy już to pojęcie – przynajmniej coś tu można lepiej unaocznić). Lecz w jakiejś formie wciąż to tkwi w Człowieku, choć uśpione, zapomniane czy poniżej progu świadomości. I kiedyś da o sobie znać. I może to się zdarzyć w sposób nagły, nieoczekiwany i niezrozumiały dla niego samego. A może jest inaczej i ciągłe konflikty zbrojne, zwalczanie i unicestwianie całych grup społecznych, plemion, narodów, ras, co w praktyce determinuje historię ludzkości, jest również tym zakodowanym dziedzictwem, wynikającą zeń konsekwencją, echem tamtej kosmicznej wojny, wiszącym nad nami fatum. Może informacja ta jest także ostrzeżeniem i swoistym memento wysłanym w przyszłość a adresowanym do pokoleń, które najpierw opanują powierzchnię własnego globu, a później będą wędrować wśród planet i rozpoczynać wyprawy do gwiazd, niosąc w sobie jak swoiste piętno owo dziedzictwo. I uważając, że pewne posta- wy są naturalne, słuszne i uzasadnione.

Przekraczamy zatem granice naszego układu planetarnego. Mamy przed sobą roz- dział ósmy. Jego dwa pierwsze wersy to:

8.1 - 71

8.2 - 41

Ich suma wynosi 112. Liczba 71 oznacza Nefilim w liczbie mnogiej ( ~ylpnh), w takiej formie jak występują w wersie 6.4. 41 odnosi się do Elohim, a 112 to suma Elohim (86) i JHVH (26). Jest tu konkretna informacja, że wszyscy Oni, Ci co do nas przybyli, pochodzą spoza Układu Słonecznego, ze zwróceniem uwagi na Nefilim i Elohim. Ich rola w opisywanych wypadkach była więc pierwszoplanowa. Wcześniej stwierdziliśmy już zresztą, że głównymi sprawcami dramatu byli Nefilim. I wszyscy Oni przybyli do nas przez wspomnianą wyżej bramę.

Kolejny wers 8.3 to 50. Najprawdopodobniej wskazuje on na Ziemię – hmda (1 + 4 + 40 + 5) naszą Ziemię, na którą Oni przybyli i/lub ingerowali w sprawy jej i jej mieszkańców, co może być związane z czasownikiem amj (9 + 40 + 1 = 50) – być nieczystym, skalać się, kalać (także w sensie rytualnym). A pod pojęciem rytuału związanego z sacrum może ukrywać się każde, niepojęte przez ówczesnych Ziemian działanie Przybyszy i być postrzegane z jednej strony jako kalanie przez Nich istniejącego status quo a z drugiej jako określenie ludzi, którzy mieli z nimi kontakty. W każdym wypadku chodzi o jakąś wzajemną relację.

Wers 8.4 to 42. Doszliśmy już do konkluzji, że mijamy granice Układu Słoneczne- go. Liczba dwunastu wersów wskazywała ogólnie na gwiazdy, ale dotąd wszelkie wnioski opieraliśmy na liczbie znaków/liter w poszczególnych wersach bądź ich zbiorach. Czy liczba 42 następująca bezpośrednio (myślowo pomijamy wers 8.3, czyli naszą Ziemię, nasz punkt odniesienia) po wskazaniu Istot z przestrzeni kosmicznej (8.1 – 8.2), może odnosić się do gwiazd?

Oczywiście. 42 to jednoznaczne wskazanie na najbliższą Słońcu gwiazdę – Proximę Centauri, odległą od nas o 4,2 roku świetlnego (najczęściej źródła podają 4,22). Jest też logiczne, że na początku wskazuje się najbliższego sąsiada. Rok świetlny jest jednostką odległości używaną dziś w astronomii i określającą odległość jaką światło pokona w próżni w ciągu roku. Jednostka ta (podobnie jak odległość Ziemi od Słońca czy jej średnica) ma charakter stały i uniwersalny (prędkość światła i okres obiegu Ziemi czy jej rozmiary nie zmieniają się). Mogła więc, a wręcz powinna (ze względu na logiczny i „narzucający się” sposób określania odległości między gwiazdami, a także związek z Ziemią jako planetą, będącą skalą dla innych miar) być również używana w tamtej epoce i bez wątpienia można było założyć, że w przyszłości będzie także rozpoznawalna. A przecież taka była intencja piszących. Gwiazda została wskazana za pośrednictwem odległości od Układu Słonecznego, analogicznie do wcześniejszego określania planet w kontekście ich odległości od Słońca, czyli do przedstawionej wcześniej metody.

Reasumując – mamy potwierdzenie, iż Tekst zawiera też informacje o gwiazdach. Również przekazana tu zostaje jednoznaczna wiedza o tym, że Nefilim, Elohim i JHVH nie pochodzili z planet naszego układu, lecz przybyli na Ziemię (Gen.8.3) z gwiazd (Gen,8.4). Na tym etapie odczytywania Tekstu może nie wydawać się, że chodzi tu o konkretną gwiazdę, gwiazdę Proxima (choć jest to bardzo prawdopodobne) – można to traktować jako wskazanie na ogólne pojęcie, tj sferę/strefę gwiazd i w konsekwencji bez wątpienia związane z nimi inne układy planetarne. Istnienie takowych zostało już potwierdzone przez niedawne odkrycia astronomiczne i wciąż odkrywane są kolejne.
8.1 - Nefilim

8.2 - Elohim

8.3 - Ziemia

8.4 - Proxima Centauri (Gwiazdy)

Wprowadźmy teraz pojęcie Sefirot (twryps). Jest to jedno z najważniejszych pojęć Kabały (rozumianej jako filozoficzno – mistyczny system wiedzy wywodzący się ze starożytnej tradycji judaistycznej). Pojawia się ono w jej najstarszym traktacie „Sefer Jecirah” - „Księga Stworzenia” (różne datowania: najczęściej od XVII w p.n.e. do II w n.e). Sefirot jest dziesięć i ułożone w określonym porządku tworzą razem tzw „Drzewo Życia”. Jest wiele interpretacji przybliżających zrozumienie tego wieloznacznego terminu/symbolu. Ujmując rzecz możliwie syntetycznie, są one emanacjami boskiego świała tworzącymi świat (razem z 22 Fundamentalnymi Znakami, czyli literami alfabetu hebrajskiego), pozbawionymi jakichkolwiek atrybutów czy funkcji świata fizykalnego. Są odzwierciedleniem obecności Boga (Wyższego Bytu) w naszym świecie. Ich etymologia jest najprawdopodobniej powiązana z pojęciem cyfry. Niekiedy jest rozpatrywany związek z dziesiąta literą alfabetu (jod), która rozpoczyna imię Boga JHVH lub piątą literą (he) dwukrotnie w Nim występującą. Sefiroty są złączone z terminem „Belima” (hm ylb). Tłumaczony jest on najczęściej jako „nicość” (ang.„Nothingness”), „bez czegokolwiek” (ang. „without anything”) względnie „coś niewysłowionego” (ang.„ineffable”). Jednak polskie tłumaczenie Mariusza Prokopowicza jest bez wątpienia najciekawsze, najbardziej wymowne i wskazując na jego istotę, wydobywa najważniejsze znaczenie tego terminu: „nie z tego świata”.

Mamy więc dziesięć Sefirot nie z tego świata. Wróćmy do rozdziału ósmego. Jest to pierwszy rozdział odnoszący się do gwiazd; poprzednie odnosiły się do naszego układu planetarnego. Może nasz układ był określany mianem „tego świata”, a obszary odległe o lata świetlne są „nie z tego świata”? Wydaje się to logicznym i naturalnym określeniem obszarów poza Układem Słonecznym, świata innych układów gwiezdnych. W każdym razie przyjrzyjmy się teraz pierwszym dziesięciu wersom ósmego rozdziału:

8.1 - 71

8.2 - 41

8.3 - 50

8.4 - 42

8.5 - 56

8.6 - 39

8.7 - 40

8.8 - 40

8.9 - 83

8.10 - 40

Wersy 8.1 – 8.4 zostały już omówione. Suma wersów 8.5 – 8.10 wynosi 298, czyli
słowo xcr – morderstwo, zbrodnia (Gen.1.1). Szczegółowo zostało to przedstawione w rozdziale pierwszym.

Mamy więc ciąg wyrażeń:
 
Nefilim – Elohim – Ziemia – Proxima (gwiazdy) - Morderstwo (unicestwienie Koah)

Ale możemy też dokonać innego podziału. Suma 8.4 – 8.6 da nam 137 czyli kabałę (zwrócenie uwagi na ważny przekaz/wiedzę, albo sam akt przekazywania i przyjmowania), a suma 8.7 – 8.10 to 203 czyli „bara”, słowo znane z Gen 1.1. - oznaczające stwarzanie. Warto tu zwrócić uwagę, że odnosi się ono w Biblii wyłącznie do Boga, czyli tylko Bóg (Elohim) może dokonać czynności/procesu określonego tym terminem. W stosunku do innych podmiotów, używa się innych, bliskoznacznych słów.

Z tego podziału wynika następujący ciąg wyrażeń:

Nefilim – Elohim – Ziemia – Kabała (przekaz i przyjęcie ważnej wiedzy) - Stworzenie

Pierwszy ciąg możemy zinterpretować:

„W wyniku przybycia Nefilim, Elohim i JHVH na Ziemię z gwiazd (prawdo- podobnie z Układu Proximy Centauri) została popełniona w naszym świecie (w naszym układzie planetarnym) wielka zbrodnia – zniszczenie planety Koah”.

Ciąg drugi:

„W wyniku przybycia Nefilim, Elohim i JHVH na Ziemię nastąpiło bardzo ważne wydarzenie – stworzenie naszego świata, w znanej nam dziś postaci.


Budząca wątpliwości jest tu obecność JHVH. Wynika ona z sumy 71 i 41 czyli 112, co jest sumą 86 (Elohim – powtórzenie wg metod innej gematrii informacji zawartej w wersie 8.2) i 26 – JHVH. Wers 8.1 (71) oznacza Nefilim a 8.2 (41) Elohim. Rodzi się pytanie czy wynikające z tej sumy 26 nie jest tylko matematyczną konsekwencją powstałą po wyodrębnieniu Elohim a nie zamierzoną informacją. Z drugiej strony Nefilim mogliby być przedstawieni tylko poprzez rdzeń słowotwórczy, czyli lpn, tak jak w rozdziale drugim. Możliwe jednak, że liczba 71 była niezbędna do uzyskania innej sumy. Jednak uwzględniając dalsze wydarzenia, obecność JHVH jest niewątpliwa.

Gematria porządkowa słowa Belima (hm ylb) czyli „nie z tego świata” wynosi 42. Czyli „nie ten świat” to układ gwiazdy Proxima Centauri. Takie ujęcie jest całkowicie uzasadnione z astronomicznego punktu widzenia. Oprócz tego powtarzający się w księdze Sefer Jecirah zwrot „Dziesięć Sefirot Belima” (hm ylb twryps rfo[) ma gematrię 189, to jest układ planet od Merkurego do Saturna (bez Koah), czyli są one odzwierciedleniem nowego/dzisiejszego porządku ustanowionego w naszym Układzie Słonecznym powstałym w wyniku ingerencji z gwiazd. Jest to drugie, choć równie ważne i w pewnym sensie także przenośne znaczenie tego określenia. Zresztą oba łączą się ściśle ze sobą, gdyż Nowy Układ planet powstał właśnie w wyniku tej ingerencji i gdyby nie ona na pewno nie pisalibyśmy i nie czytali dziś tych ani podobnych słów, o ile w ogóle umielibyśmy czytać i pisać.

Ale także w tym określeniu, choć nie występuje ono w tekście Biblii, możemy odnaleźć jeszcze inne informacje , zapisane tymi samymi metodami.

hm ylb twryps rfo[

gematria porządkowa: 42 90 57 Razem: 189 - (planety)

ilość liter: 5 6 3 Razem: 365 – (Ziemia)

57 to brama (mamy tu kolejny jej anagram), czyli to, co umożliwia przejście z jednego obszaru do innego, 90 jest gematrią standardową przyimka „z” (!m) „skądś, od czegoś”, a 42 to Układ Proximy, czyli inny świat. Razem można to ująć jako „Przejście z (od) Układu Proximy”. Ale 42 jest też gematrią istotnego określenia hwcm – nakaz, przykazanie, polecenie, prawo oraz zbiór wszystkich przykazań. Na przykład danych przez Boga. A ilość liter poszczególnych słów (3 – 6 - 5) układa się w liczbę dni ziemskiego roku, jednoznacznie wskazując na naszą planetę. Reasumując mamy więc przekaz przychodzący z Układu Proximy z/poprzez bramę/przejście na Ziemię. Z tym, że przekaz ten może okazać się rodzajem narzuconego polecenia, czy ustanowieniem bliżej nieokreślonych nakazów/praw, które jej mieszkańcy byli zobowiązywani a może zmuszani respektować, niekoniecznie zgodnie ze swoją wolą, choć być może w imię ich dobra. Ale tego się tu nie dowiemy. Można to też interpretować ogólnie, jako nadejście nowego porządku, co dotyczy zarówno aspektu astronomicznego, kompleksowego układu wszystkich planet, samej Ziemi jak i rozwoju i losów człowieka.

Ale z Księgą Sefer Jecirah (której treść jest zresztą związana z Biblią) wiąże się jeszcze jedna, niezwykle istotna kwestia. Znajdujemy w niej potwierdzenie (a tym samym uwiarygodnienie) tych samych informacji, które znajdujemy w Księdze Genesis. Wiedza, którą w Niej odczytujemy jest zgodna z wiedzą pochodzącą z innego źródła. Również metodyka zapisu jest zbieżna. To bardzo znaczące i otwierające dalsze perspe- ktywy spostrzeżenie.

Wracając jeszcze do wniosków z rozdziału ósmego: mamy jakby dwa kolidujące ze sobą przekazy. Ale przecież jak to już było zresztą powiedziane, oba te wydarzenia/procesy były ze sobą ściśle powiązane, a drugi wynikał z pierwszego. Konsekwencją zniszczenia dawnego układu/świata, było narodzenie naszego świata i ludzkości w dzisiejszej postaci. Te dziesięć wersów syntetycznie opisuje kluczowe wypadki dla powstania naszej rzeczywistości, zainicjowane, zmodyfikowane lub dokonane przez Istoty przybyłe z gwiazd. To jakby symboliczne przedstawienie dziesięciu Sefirot, Sefirot nie z tego świata, dziesięciu emanacji boskich w wyniku czego wykreowany został świat ludzi bytujących na planecie Ziemia. Pamiętajmy, że liczba 10 jest również jej symbo- lem, odnosi się więc ona nie tylko do przyczyny, ale do spowodowanego skutku ściśle związanego z przybyciem Istot z Innego Świata.

Możliwe jest też takie ujęcie:

„Dziesięć SEFIROT to dziesięć łokci miar budowy Świątyni. Dziesiątki w Świątyni symbolizują wejście – bramę – drzwi – szerokość – przejścia – przyleganie do Najwyższego. W każdym więc wypadku Dziesiątki są drogą do Niego, istnieją ze względu na Niego, aczkolwiek nie utożsamiają się z Nim.(...)Dlatego dziesięć łokci jest zarazem m i a r ą szerokości wejścia przez BRAMĘ WSCHODNIĄ. Właśnie przez nią ma przechodzić powracająca Chwała JHVH.”2

Interpretacje tych określeń można ściśle połączyć z przedstawionymi wcześniej, a w szczególności z bramą i przejściem między dwoma układami. Jest to w dużym stopniu ten sam opis, wyrażony jedynie innym językiem.

Tak więc oba pozornie kolidujące ze sobą przekazy rzeczywistości dotyczą dwóch stron jednego wydarzenia/procesu, trwale ze sobą związanych. Uwzględniając nierozer- walny związek Elohim i „bara” (stworzenie/kreacja) oraz wcześniejsze ustalenia możemy oba ciągi informacji przedstawić razem następująco:

Z gwiazd (zapewne z układu Proximy Centauri), przybyli Nefilim i Elohim. W wyniku wojny, przy udziale Nefilim została zniszczona planeta krążąca między Marsem a Jowiszem. Dzięki działaniom Elohim nastąpił rozwój Ziemi i jej mie- szkańców.

Cofnijmy się jeszcze do przedstawionych wcześniej (w rozdziale 3) znaków będą- cych na styku pierwszego i drugiego wersu: #rah w #rah. Jego środkowe litery ukła- dają się w słowo hwc (różna pisownia litery cade, gdyż teraz nie występuje na końcu sło- wa). Oznacza ono – rozkazać, zarządzić, ustanowić. Jego gematria porządkowa wynosi 29 (18 + 6 + 50) a standardowa 101 (90 + 6 + 5). 29 to gematria porządkowa dsy (10 + 15 + 4; fundament, podstawa), a 101 gematria porządkowa hkwlm (40 + 30 + 6 + 20 + 5; królestwo). Litery c(18) oraz h(5) otaczające centralną w (6 – sześć dni stworzenia) ra- zem wynoszą 23 ( hyx) – żyć, coś żyjącego. Można to łącznie ująć jako stworzenie życia w ciągu sześciu dni (patrz pierwszy rozdział księgi Genesis) i ustanowienie nowego królestwa, królestwa Ziemi, będącego fundamentem dla nowo powstałego świata, przy- najmniej z punktu widzenia człowieka.

Jeśli policzymy gematrie porządkowe czterech najbliższych liter, zarówno przed jak i po #rah w #rah,

htyh #rah w #rah taw ~...

5 + 22 + 10 + 5 44 6 44 22 + 1 + 6 + 13

- z obu stron otrzymamy 42. System Proximy symbolicznie otacza Ziemię, będąc źródłem powstałych w jej układzie przemian. Nasz świat, świat w którym żyjemy, a także my sami, powstaliśmy w nierozerwalnym związku z układem najbliższej nam gwiazdy i najprawdopodobniej pozostajemy w nim nadal, choć nie potrafimy tego dostrzec.

Ale nie tylko dotyczy to Ziemi, gdyż liczba 44 obrazuje też sumę dwóch innych planet: Marsa (16) i Koah (28). I wizyta z Proximy wstrząsnęła nami wszystkimi.

Nasuwa to też myśl o obejmującym nas i „wiszącym” nad nami nadzorze, kontroli a nawet uzależnieniu, którego również nie dostrzegamy i z którego na co dzień nie zdajemy sobie sprawy. A ten związek Ziemi (44) i Proximy (42) to metaforyczne ujęcie (44 + 42 = 86) - Elohim (Boga) jednoczącego oba nasze systemy. Być może w roli hegemona, pana i władcy. Lub przyjaciela. I do końca nie wiadomo czy bardziej opiekuna czy nadzorcy. Opiekuna rasy istot znajdujących się na niższym poziomie rozwoju, kosmicznych braci i przyszłych partnerów do międzygwiezdnej współpracy, którym można i należy pomóc (gdyż może tak nawet wygląda porządek świata, a pomoc i czuwanie nad rozwojem niższych, kolejno wyłaniających się gwiezdnych ras jest wpisane w jego naturalne reguły i rządzące nim na poziomie instynktów prawa, tak jak rodzice czuwają nad rozwojem dziecka i nie karząc go za wiele popełnianych błędów, cierpliwie czekają udzielając dyskretnego czasem wsparcia, bo wiedzą, że tak przebiega proces nauki i rozwoju a przeskoczyć go nikt nie jest w stanie), czy nadzorcy stworzonych przez siebie a być może w pewnym sensie dalej hodowanych niewolników, którzy mają do wykonania ściśle zaprogramowane zadania, służące Jego interesom. Możliwy jest też pewien wariant pośredni; swoje zadania już wykonaliśmy i zostaliśmy teraz pozostawieni sami sobie bądź jesteśmy beneficjentami dyskretnego wsparcia, lub osiągnęliśmy wiek, w którym musimy już radzić sobie sami. Choć oczywiście w bliższej lub dalszej przyszłości mogą tu nastąpić jakieś zmiany. Oni również nie musieli być zdolni do przewidzenia wszystkiego i mogą zapewne korygować swoje nastawienie i po- stępowanie a może i zamiary wobec nas.

Schematycznie miejsce styku Gen1.1 i Gen.1.2 można też przedstawić:

42 - 44 - 6 - 44 - 42 ...

… Proxima - Ziemia - oś - Ziemia - Proxima …

Albo inaczej: może przenośnie chciano tu napomknąć, że wszyscy razem obracamy się wokół centrum struktury wyższego rzędu – galaktyki, metagalaktyki czy całego nawet Wszechświata (zakładając oczywiście jego jakąś określoność i skończoność) i jest to coś nadrzędnego i wspólnego dla wszystkich, jak również niezależne od przypisywanych komuś przez kogoś ról i nadanego bądź wynikłego z czegoś czyjegoś statusu.

Przejdźmy teraz do rozdziału dwunastego Księgi Genesis. Poprzedzające go dwa ostatnie wersy rozdziału jedenastego (31 i 32) oraz następująca po nich jedynka dają w sumie 137, a więc znowu będzie następował ważny przekaz.

12.1 - 54

12.2 - 36

12.3 - 41

12.4 - 65

12.5 - 93

12.6 - 45

12.7 - 61

12.8 - 72

12.9 - 22

1

12.10 - 44

12.11 - 61

12.12 - 47

12.13 - 42

12.14 - 46

12.15 - 45

12.16 - 58

12.17 - 47

12.18 - 50

12.19 - 43

12.20 - 43
Liczba 54 w wersie otwierającym ten rozdział jest gematrią porządkową bardzo znaczącego słowa – tyrb – (berit) - przymierze, porozumienie, umowa układ. Najważniejsze przymierze zawarł Bóg z Abramem, skutkujące między innymi zmianą jego imienia na Abraham (Gen.17.5). Gematria porządkowa imienia Abram (~rba) to 36, a Abraham (~hrba) - 41.

12.1 - 54 Przymierze

12.2 - 36 Abram

12.3 - 41 Abraham

Mamy potwierdzenie, że Gen.12.1 oznacza przymierze, gdyż dwa następujące po nim wersy obrazują zmianę imienia Abram na Abraham (poprzez dodanie litery „he”). Niejako na marginesie można zauważyć (a może mieć to pewne znaczenie), iż wstawione h rozdziela litery „resz” i „mem”, który razem tworzą słowo „rum” (~r) – wyniosłość, pycha - jakby rozbijając, niszcząc jego sens.

Pojęcie przymierza, choć istotne, nie wyczerpuje wszystkich informacji zawartych w tym wersie. Za pomocą znaków alfabetu liczbę 54 zapiszemy: dn. Słowu temu przypisuje się dwa rodzaje znaczeń: wał, mur oraz tułaczka, zmienne koleje życia oznaczające niedolę.

Dziś jesteśmy przyzwyczajeni, że jedno słowo użyte w danym tekście ma w zasadzie zawsze tylko jedno znaczenie, które należy brać pod uwagę. Jeśli jest ich więcej, wybieramy pasujące do ogólnego kontekstu. To taka konwencja. Konwencja, którą stosujemy dziś a priori jako coś oczywistego i naturalnego, posługując się nią automatycznie i w pewnym stopniu nieświadomie, nie zastanawiając się, że może istnieć odmienne rozwiązanie, brzemienna w następstwa alternatywa. Analizując Tekst z innego, szerszego punktu widzenia, łatwo jednak można dojść do wniosku, że nie zawsze musiało tak być i co za tym idzie, nie musi być tak teraz. Zbiór dwóch lub kilku znaczeń tego samego słowa, może tworzyć nowy, równoległy kontekst, zawierać kolejną informację (czasem nawet nie związaną z poprzednią), którą także należy brać pod uwagę, gdyż takie były założenia twórcy zapisu, jest to zawarte w znakach danego słowa, co potwierdza uzyskana w ten sposób i dopełniająca się a czasem całkiem nowa i niezależna wiedza. ”W hebrajskim mnogość sensów, które układają się za układem spółgłosek, jest realna, to znaczy jest istotą tego języka. (...) Niekiedy powinno się zachować jednocześnie wszystkie sensy”.2 Nasze myślenie nazbyt często jest schematyczne, jednostron- ne i uległe wobec ogólnie przyjętych reguł postępowania i percepcji, podparte przyzwyczajeniem, niechęcią a może także i lękiem do porzucania utartych poglądów.

Jednej liczbie odpowiada zazwyczaj co najmniej kilka słów. Rolą czytającego jest dokonanie wyboru. Nie powinien być ograniczany wtłoczeniem w koleinę jednego znaczenia, które (czymkolwiek by się nie kierował) uzna za najwłaściwsze i jedyne możliwe do przyjęcia, ale odrzucając wszystkie pozostałe. To wielki błąd, który może rodzić poważne konsekwencje, oczywiście wówczas, gdy nie takie były intencje piszącego. Zawsze istnieje możliwość, że właśnie to zignorowane, po jakimś czasie i z innego punktu widzenia, nabierze nieoczekiwanego i odkrywczego sensu lub czytelnik poszerzywszy swoją wiedzę, dostrzeże to, co przedtem umykało jego nie zawsze skupionej uwadze. Może słowa, a zwłaszcza zawarte w nich związki liczbowe tak jak „wypadki są szersze niż chwila w której zachodzą” 3 i „nie mogą się w niej zmieścić całe”3 i tak jak one kryją w sobie więcej treści niż wynika to bezpośrednio z ukazujących się czytelnikowi determinujących je znaków w chwili, gdy której spoczywa na nich - przelotnie nieraz - nasz wzrok.

Przy takim bardziej kreatywnym, zróżnicowanym i obarczonym nowymi zada- niami podejściu, umysł jednostki nabiera godności, poczucia własnej wartości i świado- mości znaczenia swojej roli, nie będąc zepchniętym do mało chwalebnej funkcji mecha-nicznego i automatycznego odtwarzacza ściśle zdeterminowanych znaków i ich zestawień, do jakiej nagina go współczesne pojmowanie odbioru zapisanego tekstu, będące konsekwencją prostego, linearnego i jednoznacznego w odtwarzaniu i rozumieniu sensu, procesu czytania. Podobna zasada znana jest hermeneutyce Kabały, twierdzącej, że dodane i zapisane przez masoretów znaki samogłoskowe precyzujące wymowę i znaczenie słów, w istotny sposób ograniczają przekaz i zrozumienie Pisma pozbawiając Go szerszej wieloznaczności, co zresztą stanowi jeden z powodów pomijania ich w niniejszej pracy.

Liczba 54 oznacza również sumę Ziemi, Marsa i Koah (10 + 16 + 28), a więc planet które dla nas są jakby najważniejsze, wokół których przede wszystkim obraca się nasza historia, dawne dzieje człowieka. Ale wydaje się, że jej wcześniej wymienione znaczenia są o wiele bardziej istotne, chociaż może to również oznaczać istnienie przymierza/sojuszu między tymi planetami w jakimś pradawnym czasie.

Kolejny wers (Gen.12.2) - 36 to pusta przestrzeń między Marsem (16) a Jowiszem (52), czyli stan po zniszczeniu planety Koah. 41 (Gen.12.3) to Elohim.

Wersy 12.2 – 12.8 oraz następujące po nich 12.9 – 12.17 (łącznie z jedynką) dają sumę 413 każdy. Liczba ta (było to opisane w rozdziale 2) odpowiada układowi wszy- stkich planet od Merkurego do Urana, łącznie z planetą Koah, czyli dotyczy epoki sprzed wojny. Jest ona tutaj powtórzona dwa razy, stanowi więc negację tego, co przedstawia, negację niesionego przez siebie znaczenia.

Dlaczego mamy tu Układ Słoneczny ograniczony do Urana, podczas gdy w rozdziałach szóstym i siódmym doszliśmy do jego granicy zakończonej Neptunem? Wydaje się, że chodzi tu o opis przebiegu konfliktu. Elohim przegrywają. Domyślnie ich przeciwnikiem są Nefilim. Zostaje zawarte przymierze, układ pokojowy prawdopodobnie kończący wojnę, w wyniku którego Elohim zostają zepchnięci na obrzeża układu (zaprzeczenie 413), ale jeszcze nie poza jego granice. To Ich niedola, zmienne koleje losu, co także wynika z przedstawionych wyżej znaczeń liczby 54. Ale to nie koniec. W jakiś sposób nawiązują kontakt z Ziemią bądź na nią przybywają – to wers następny, czyli 12.18 – 50 Ziemia (hmda). Jest prawdopodobne, że stanowi o tym zawarty pakt lub po prostu mają taką możliwość i powód. Kolejne dwa wersy (Gen. 12.19 oraz 12.20) to 86 (43 + 43), potwierdzenie, że chodzi tu o Elohim. Wszystko układa się w zwarty, logiczny ciąg znaczeń, opisujących następujące po sobie wydarzenia i związane z tym podmioty. Domyślamy też się, że wizyta Elohim na Ziemi w tym miejscu odnotowana, była niezwykle ważna. Zapewne wypełnili jakąś misję wobec jej mieszkańców czyli nas. Druga nasuwająca się interpretacja sugeruje, że to Ziemia była miejscem Ich czasowego pobytu czy schronienia, Ich bazą ale w którymś momencie zostali zmuszeni do jej opuszczenia. Zmienne koleje życia (dn) czy losu. Jak widać dotykają one nie tylko ludzi. Co dalej? Dokąd się udali?

Już wcześniej została odnotowana najbliższa nam gwiazda – Proxima Centauri. Jest ona częścią składową gwiazdy potrójnej, złożonej z Alfy Centauri A, Alfy Centauri B oraz Proximy. Tak je dzisiaj nazywamy; to najbliższe nam gwiazdy. A ich odległość od nas? Dwie pierwsze to 4,3 roku świetlnego, a trzecia,najbliższa, jak już było wspomniane – 4,2. Czyli trzy kolejne wersy, dwa ostatnie rozdziału dwunastego i pierwszy trzynaste- go:

 
12.19 - 43 - Alfa Centauri A

12.20 - 43 - Alfa Centauri B

13.1 - 42 - Proxima Centauri

 
Zgodnie z najnowszymi ustaleniami astronomicznymi, największa z nich Alfa Cetauri A, jest bardzo podobna do naszego Słońca, co może sugerować istnienie planety/planet na których panują warunki zbliżone do ziemskich. Tak więc Istoty z nich pochodzące, mogłyby bytować na Ziemi i odwrotnie. Ich zewnętrzny wygląd, funkcje i potrzeby organizmu mogły być podobne lub zbliżone do ludzkich, mogłyby One kontaktować się z nami, mogłyby bez zasadniczych czy naturalnych, trudnych do pokonania barier przekazywać swoją wiedzę czy technologię. Albo zaprząc do pracy, kierując się własnym, partykularnym interesem. Oczywiście wciąż istnieje możliwość, że liczby te znacząc konkretny, a najbliższy nam układ gwiezdny kierują naszą uwagę ogólnie ku gwiazdom, lecz niekoniecznie właśnie tym, co jednak w świetle tak precyzyjnego i jednoznacznego wskazania, wydaje się już bardzo mało prawdopodobne.

Lecz nasuwa się tu też inna/uzupełniająca interpretacja tych liczb. 36 wersu 12.2 to „pustka” po planecie Koah, czyli stan po jej unicestwieniu. 41 wersu 12.3 to Elohim. Być może część mieszkańców Koah, będącej w sojuszu (54 – wers 12.1) z Elohim, po jej zniszczeniu, po zniszczeniu starego porządku (2 x 413), udała się wraz z Nimi do gwiazd, do układu Centaura, a przemiana Abrama w Abrahama, czyli 36 w 41, to metamorfoza mieszkańców planety naszego Układu Słonecznego w mieszkańców układu nowego słońca, najprawdopodobniej macierzystego słońca Elohim. I to ich, pozbawionych już swojej potęgi, wyniosłości a może i pychy („rum”), dotyczą wspomniane wyżej zmienne koleje losu po utracie ojczystego domu. Ich tułaczkę do innych światów.

Przyjrzyjmy się jeszcze bliżej treści Gen. 12.1 (pamiętając, że 12 to liczba Znaków Zodiaku – świata gwiazd, a suma jego 54 znaków to Przymierze): „I powiedział JHVH do Abrama: Idźże ty z ziemi twojej, i z pokolenia twego, z domu ojca twego do ziemi, którą wskażę ci.” Mowa jest tutaj o opuszczeniu swojej ojczyzny i udaniu się do innego miejsca, co w pełni harmonizuje z powyższymi wnioskami.

Abram ma się udać „do ziemi którą wskażę ci” ($ara rva #rah-la). Mamy tu gematrie: 57 – 42 – 33. Razem 132. Liczba 132 wskazuje na „Dziesięć Sefirot Belima” oraz lbq – otrzymać, przyjąć, wziać (kabała). Stamtąd otrzymaliśmy tworzące nasz świat Sefiroty, to znaczy z Układu Proximy (42) poprzez bramę (57). To był początek stworzenia (Bereszit Bara: 99 = 57 + 42). 33 może odnosic się do czasownika „walczyć” (~xl) lub smutku i żałoby (lba) – oba pojęcia doskonale wiążą się z opisywanymi wypadkami.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy założyć, że wiemy skąd przybyli i dokąd odlecieli Elohim i Nefilim, a przynajmniej jedni z Nich. Udowodniliśmy też Ich szczególną rolę wobec naszej rasy. Znaleźliśmy nowe wyjaśnienia Dziesięciu Sefirot „nie z tego świata”, ich pochodzenie i bezpośrednie odniesienie do naszej planety, naszej cywilizacji. I był Ktoś, kto nie tylko wszystko to zapisał w formie możliwej do odczytania po upływie tysiącleci, lecz zadbał także, aby informacje te nie zaginęły i były potencjalnie dostępne przez te wszystkie wieki i to dostępne powszechnie. Choć był także Ktoś Inny (względnie jakiś czynnik niespersonalizowany, wynikający np. z konstrukcji psychicznej człowieka), kto celowo i niezwykle skutecznie zadbał o to, aby wiedza ta została na te tysiąclecia całkowicie zapomniana, a wykreowane i utrwalone w tym czasie schematy myślowe tyczące w szczególności historii Człowieka i jego pochodzenia, na pewno nie ułatwią nawet dzisiaj jej przyjęcia i akceptacji. Chociaż nie można wykluczyć, że odbyło się to bez niczyjej pomocy i ingerencji.

Pozostaje jeszcze jedno, ważne pytanie. Czy mamy podstawy twierdzić, że dotarli-

śmy do początków naszej cywilizacji? Czy dostrzegliśmy mityczny punkt, z którego zaczyna się historia ludzkości, jako samoświadomego bytu/tworu/struktury? Czy pierwsze wersy i rozdziały Pisma są zapisem prawdziwego tyvarb/Na Początku, przed którym w tej sferze naszych pojęć definitywnie nie było jeszcze nic? Czy rzeczywiście Biblia jest swoistym darem dla rodzaju ludzkiego, pochodzącym nie z jego świata, lecz ze świata którego przez tysiąclecia nie był on w stanie sobie nawet wyobrazić? Darem od Istoty/ Istot przewyższających go pod każdym względem. Świadectwem, że Oni nas stworzyli? A może testamentem, Bardzo Starym Testamentem, ostatnim słowem Tych, którzy zginęli? Czy usłyszeliśmy huk „Wielkiego Wybuchu” zwiastującego nasze narodziny? „Czy to, co uznajemy za prawdę, zaczerpnęliśmy u źródeł prawdy?”4 Wiele wskazuje na to, że odpowiedź na te pytania może być twierdząca.


1 Jeff A.Benner „The Ancient Hebrew Language and Alphabet” U.S.A.2004

2 Mariusz Prokopowicz „Księga Jecirah” Warszawa 1994

3 Proust Marcel „W poszukiwaniu straconego czasu” t.V Warszawa 1974

4 Lew Szestow „Dostojewski i Nietzsche. Filozofia Tragedii”. Warszawa 1987