4.
Pozostańmy
przy średnicach planet. Średnice dwóch ostatnich liczone w średnicach Ziemi wynoszą 4,0074 (Uran) i 3,8827 (Neptun). Przyjmijmy w
zaokrągleniu i bez uwzględniania przecinka dziesiętnego, że jest
to 401 i 388.
Rozpatrzmy
kolejne wersy rozdziału szóstego i dalej siódmego:
6.13
- 62
6.14
- 49
6.15
- 56
6.16
- 63
6.17
- 71
6.18
- 50
6.19
- 50
6.20
- 62
6.21
- 46
6.22
- 28
1
7.1
- 55
7.2
- 67
7.3
- 46
7.4
- 83
7.5
- 20
7.6
- 32
7.7
- 44
7.8
- 56
7.9
- 45
7.10
- 31
7.11
- 83
7.12
- 34
7.13
- 57
7.14
- 75
7.15
- 42
7.16
- 51
7.17
- 55
7.18
- 41
7.19
- 52
7.20
- 34
7.21
- 60
7.22
- 35
7.23
- 83
7.24
- 28
Suma
liter w wersach 6.13 – 6.19 daje 401, czyli średnicę Urana z
dokładnością do
drugiego
miejsca po przecinku. Wersów tych jest siedem, a Uran to siódma
planeta dzi- siejszego układu. Ósmą i ostatnią planetą jest
Neptun ze średnicą 388. Osiem kolejnych wersów (jeśli jedynkę
kończącą rozdział szósty potraktujemy jako wers), czyli 6.20 –
7.4 to właśnie 388.
Warto
jeszcze zwrócić uwagę, że trzy ostatnie wersy rozdziału szóstego
łącznie z jedynką dają liczbę 137 czyli kabałę, zapewne jako
chęć zaakcentowania/wskazania/rozpoczęcia bardzo ważnej części
przekazu.
6.13
- 6.19 = 401 - Uran
6.20
- 7.4 = 388 - Neptun
Tak więc po przedstawieniu średnic wszystkich planet układu w
Gen.6.1-6.12, znajdujemy precyzyjnie określone średnice dwóch
ostatnich planet zaznaczających granice Układu Słonecznego.
Wyodrębnijmy teraz znowu osiem wersów, ale tym razem ostatnich, w
rozdziale siódmym. I znów mamy 388. Neptun po raz drugi i po raz
drugi jako ósmy. A co oznacza podwojenie danego pojęcia? Jego
zaprzeczenie, negację, coś przeciwstawnego. Czymś takim względem
granicy/końca układu (symbolizowanego przez jego ostatnią planetę
w danym ujęciu) jest coś, co jest poza nim, co rozpościera się
poza jego obszarem. Dalszy kosmos.
Pomiędzy
dwoma ósemkami wersów będącymi symbolem końca Układu Słonecz-
nego,
jakby między odrzwiami kosmicznej bramy symbolicznie tu zarysowanej,
zostaje 12 wersów (7.5 – 7.16), właśnie 12, tak jak dwanaście
Znaków Zodiaku, czyli dwanaście konstelacji gwiezdnych - świat
gwiazd. Opuszczamy Układ Słoneczny z jego planetami, zanurzając
się w bezmiar kosmicznej przestrzeni. Zostało to wyraźnie
przedstawione matematyczną negacją ostatniej planety.
A
jaką wartość liczbową mają te wersy? To liczba 570. Z jakim
pojęciem ona się kojarzy? 570 to gematria słowa r[v
(300 + 70 + 200)
- (szoar) „brama”
(w znaczeniu zarówno budowli/konstrukcji jak i miejsca). Brama
wiodąca do innego świata, świata rozciągającego się poza
naszym układem – do świata gwiazd.
Liczba
570 to r[v
według gematrii standardowej. Według gematrii porządkowej
jest
to 57 (21 + 16 + 20). A 57 to także gematrie słów: ~ymv
(21 + 13 + 10 + 13; niebiosa, niebo), xbzm
(40 + 7 + 2 + 8; ołtarz), vdqm(13
+ 19 + 4 + 21; świątynia), d[wm
lha (1 + 5 + 12 +
13 + 6 + 16 + 4; Namiot Spotkania).
Jeśli
zgodzimy się z tezą, że opis oraz postrzeganie obiektów w
kulturze/czasach staro hebrajskich był zorientowany i określony pod
kątem ich funkcji, czyli tego, czemu miały służyć i jaką rolę
wypełniać, w odróżnieniu od późniejszej umysłowości greckiej
(będącej podstawą współczesnej, europejskiej), postrzegających
je według cech zewnętrznych, ich przejawienia, obrazu i często
ignorujących bądź minimalizujących ich funkcjonalność 1,
to ukazuje się jeszcze jeden aspekt zagadnienia.
Brama,
to najczęściej wybrane miejsce pozwalające pokonać granicę
zaznaczoną na przykład murem pomiędzy dwoma różnymi czy w jakimś
sensie przeciwstawnymi sobie sferami. Akcent znaczenia/rozumienia
terminu „brama” będzie jednak skierowany w tym wypadku nie tyle
na miejsce czy konstrukcję, lecz na jej funkcję (przekraczanie
murów poza bramami pełniących zawsze funkcję obronną nie było
zresztą łatwe). Funkcję umożliwiającą przechodzenie z jednego
obszaru do drugiego. W tym wypadku do innych rodzajów (inaczej
klasyfikowanych) przestrzeni kosmicznych (od międzyplanetarnych do
międzygwiezdnych) czy światów, choć rzecz jasna tutaj przejście
nie jest w świecie fizycznym w żaden sposób zaznaczone i nie
istnieje żadna precyzyjnie i sztywno wyznaczona granica, a światło
czy siły grawitacyjne swobodnie i płynnie przechodzą bez przeszkód
zarówno między nimi, jak i przenikają się nawzajem. Chodzi jednak
o pewne symboliczne ukazanie i podkreślenie różnicy między naszym
układem a czymś innym, co z punktu widzenia zamieszkujących go
istot wyda się dalekim i obcym.
Również
następne słowa (niebiosa, ołtarz, świątynia, Namiot Spotkania),
nawet bez uwzględnienia powyższego, wiążą się ze światem
pozaziemskim, niebieskim, bądź nawiązaniem czy utrzymaniem z nim
kontaktu i z pewnego punktu widzenia można powiedzieć, iż należą
do sfery „kosmicznego” sacrum.
Jako
czasownik, ten zestaw liter (roo[v)
występuje w (Prz.23.7), w znaczeniu liczyć, knuć, kombinować.
Znaczenia te mogą mieć dość ścisły związek z przemieszczaniem się między dwoma światami. Trzeba umieć liczyć, czyli
posiadać stosowny zasób wiedzy matematycznej i „wykombinować”
odpowiedni po temu sposób czy środek transportu. Jeżeli v
(szin) zamienimy na f (sin)
to otrzymamy „zjeżenie się (włosów)”, „osłupienie (ze
strachu)” oraz powiązane z r[s
„doświadczać”, „badać”. Te terminy również mogą się
wiązać z taką podróżą. Bez wątpienia perspektywa opuszczenia
nie tylko rodzimej planety ale jej również całego układu, mogła
przerażać wówczas ale także i dziś. I nie była nadmiernie
łatwym ale za to porażającym i wymagającym pewnych umiejętności
i możliwości doświadczeniem. I te wszystkie znaczenia, można
wydobyć z tego jednego słowa.
Mamy
więc:
6.13
- 6.19 = 401 - Uran
6.20
- 7.4 = 388 - Neptun ( granica Układu Słonecznego )
7.5
- 7.16 = 570 - brama ( przejście )
7.17
- 7.24 = 388 - Neptun ( granica Układu Słonecznego )
Ale
te dwanaście wersów wskazując na wyjście z naszego świata i
jednocześnie na wejście do świata innego, niosą też w sobie
diametralnie różną informację.
57
to także wartość znaczeń o zupełnie innym charakterze: !dba
(zagłada, zguba), !wa
(zło, zguba,
nieszczęście, grzech, niesprawiedliwość przestępstwo,
cierpienie), hxdm (upadek,
ruina, nieszczęście) a 570 – ooo[vr
– zło, nieprawość, wykroczenie, bezbożność a jako czasownik
być lub stać się winnym.
Ostatnie
słowo jest anagramem bramy. Jakby umacniając wskazanie, że jakieś
zło weszło przez tę kosmiczną bramę i ktoś jest temu winny.
Powyższe
wersy podzielmy teraz w taki sposób:
7.5
- 7.12 = 345
7.13
- 7.14 = 132
7.15
- 7.16 = 93
345
zapiszemy hmv,
132 to gematria słowa lbq
(od którego pochodzi termin
kabała),
a 93 to gematria słowa
hlxn.
Wszystkie trzy według gematrii standardowej.
Znaczenia
słów:
hmv
- przerażające, ohydne
wydarzenie; groza; spustoszenie
lbq
- otrzymać;
przyjąć; wziąć
hlxn
- dziedzictwo;
własność
Ich
interpretacja jest raczej jednoznaczna. Otrzymaliśmy jako
dziedzictwo coś przerażającego, budzącego grozę, związanego
ze spustoszeniem, zniszczeniem, destrukcją. A z poprzednich
ustaleń wynika, że przyszło to do nas z zewnątrz, to znaczy spoza
naszego układu planetarnego. Z dalszego kosmosu. W jakimś sensie,
chcąc nie chcąc, jesteśmy tego spadkobiercami, a więc musi to
wywierać na nas swój wpływ. Wiemy już co to było. I nie
uciekniemy od tego nawet opuszczając nasz świat, co może się
przydarzyć ludzkiej rasie w dziś bliżej nieokreślonej, ale już
hipotetycznie możliwej do rozważania przyszłości. To dziedzictwo
pozostanie w nas nawet wtedy, gdy przekro- czymy bramę wiodącą w
kierunku gwiazd. Może się wydawać, że znaleźliśmy na to radę,
antidotum. Jest nią zapomnienie, prawie absolutne zapomnienie o
przeszłości. Tak jakby tego nigdy nie było, jakby to nigdy się
nie wydarzyło. Z punktu widzenia psychologii jest to możliwe. I być
może jest to jeden z powodów dlaczego tak właśnie się stało.
Ale zdaje się, że jest to tylko zewnętrzny pozór, sztucznie
stworzone i podtrzymywane złudzenie, powodowane chęcią ucieczki
przed brutalną prawdą. Taki wariant wirtualnej rzeczywistości
(dobrze, że znamy już to pojęcie – przynajmniej coś tu można
lepiej unaocznić). Lecz w jakiejś formie wciąż to tkwi w
Człowieku, choć uśpione, zapomniane czy poniżej progu
świadomości. I kiedyś da o sobie znać. I może to się zdarzyć w
sposób nagły, nieoczekiwany i niezrozumiały dla niego samego. A
może jest inaczej i ciągłe konflikty zbrojne, zwalczanie i
unicestwianie całych grup społecznych, plemion, narodów, ras, co w
praktyce determinuje historię ludzkości, jest również tym
zakodowanym dziedzictwem, wynikającą zeń konsekwencją, echem
tamtej kosmicznej wojny, wiszącym nad nami fatum. Może informacja
ta jest także ostrzeżeniem i swoistym memento wysłanym w
przyszłość a adresowanym do pokoleń, które najpierw opanują
powierzchnię własnego globu, a później będą wędrować wśród
planet i rozpoczynać wyprawy do gwiazd, niosąc w sobie jak swoiste
piętno owo dziedzictwo. I uważając, że pewne posta- wy są
naturalne, słuszne i uzasadnione.
Przekraczamy
zatem granice naszego układu planetarnego. Mamy przed sobą roz-
dział ósmy. Jego dwa pierwsze wersy to:
8.1
- 71
8.2
- 41
Ich
suma wynosi 112. Liczba 71 oznacza Nefilim w liczbie mnogiej (
~ylpnh), w takiej
formie jak występują w wersie 6.4. 41 odnosi się do Elohim, a 112
to suma Elohim (86) i JHVH (26). Jest tu konkretna informacja, że
wszyscy Oni, Ci co do nas przybyli, pochodzą spoza Układu
Słonecznego, ze zwróceniem uwagi na Nefilim i Elohim. Ich rola w
opisywanych wypadkach była więc pierwszoplanowa. Wcześniej
stwierdziliśmy już zresztą, że głównymi sprawcami dramatu byli
Nefilim. I wszyscy Oni przybyli do nas przez wspomnianą wyżej
bramę.
Kolejny
wers 8.3 to 50. Najprawdopodobniej wskazuje on na Ziemię – hmda
(1 + 4 + 40 + 5)
naszą Ziemię, na którą Oni przybyli i/lub ingerowali w sprawy jej
i jej mieszkańców, co może być związane z czasownikiem amj
(9 + 40 + 1 = 50) – być nieczystym, skalać się, kalać (także w
sensie rytualnym). A pod pojęciem rytuału związanego z sacrum
może ukrywać się każde, niepojęte przez ówczesnych Ziemian
działanie Przybyszy i być postrzegane z jednej strony jako kalanie
przez Nich istniejącego status quo a z drugiej jako określenie
ludzi, którzy mieli z nimi kontakty. W każdym wypadku chodzi o
jakąś wzajemną relację.
Wers
8.4 to 42. Doszliśmy już do konkluzji, że mijamy granice Układu
Słoneczne- go. Liczba dwunastu wersów wskazywała ogólnie na
gwiazdy, ale dotąd wszelkie wnioski opieraliśmy na liczbie
znaków/liter w poszczególnych wersach bądź ich zbiorach. Czy
liczba 42 następująca bezpośrednio (myślowo pomijamy wers 8.3,
czyli naszą Ziemię, nasz punkt odniesienia) po wskazaniu Istot z
przestrzeni kosmicznej (8.1 – 8.2), może odnosić się do gwiazd?
Oczywiście.
42 to jednoznaczne wskazanie na najbliższą Słońcu gwiazdę –
Proximę Centauri, odległą od nas o 4,2 roku świetlnego
(najczęściej źródła podają 4,22). Jest też logiczne, że na
początku wskazuje się najbliższego sąsiada. Rok świetlny jest
jednostką odległości używaną dziś w astronomii i określającą
odległość jaką światło pokona w próżni w ciągu roku.
Jednostka ta (podobnie jak odległość Ziemi od Słońca czy jej
średnica) ma charakter stały i uniwersalny (prędkość światła i
okres obiegu Ziemi czy jej rozmiary nie zmieniają się). Mogła
więc, a wręcz powinna (ze względu na logiczny i „narzucający
się” sposób określania odległości między gwiazdami, a także
związek z Ziemią jako planetą, będącą skalą dla innych miar)
być również używana w tamtej epoce i bez wątpienia można było
założyć, że w przyszłości będzie także rozpoznawalna. A
przecież taka była intencja piszących. Gwiazda została wskazana
za pośrednictwem odległości od Układu Słonecznego, analogicznie
do wcześniejszego określania planet w kontekście ich odległości
od Słońca, czyli do przedstawionej wcześniej metody.
Reasumując
– mamy potwierdzenie, iż Tekst zawiera też informacje o
gwiazdach. Również przekazana tu zostaje jednoznaczna wiedza o tym,
że Nefilim, Elohim i JHVH nie pochodzili z planet naszego układu,
lecz przybyli na Ziemię (Gen.8.3) z gwiazd (Gen,8.4). Na tym etapie
odczytywania Tekstu może nie wydawać się, że chodzi tu o
konkretną gwiazdę, gwiazdę Proxima (choć jest to bardzo
prawdopodobne) – można to traktować jako wskazanie na ogólne
pojęcie, tj sferę/strefę gwiazd i w konsekwencji bez wątpienia
związane z nimi inne układy planetarne. Istnienie takowych zostało
już potwierdzone przez niedawne odkrycia astronomiczne i wciąż
odkrywane są kolejne.
8.1
- Nefilim
8.2
- Elohim
8.3
- Ziemia
8.4
- Proxima Centauri (Gwiazdy)
Wprowadźmy
teraz pojęcie Sefirot (twryps).
Jest to jedno z najważniejszych pojęć Kabały (rozumianej jako
filozoficzno – mistyczny system wiedzy wywodzący się ze
starożytnej tradycji judaistycznej). Pojawia się ono w jej
najstarszym traktacie „Sefer Jecirah” - „Księga Stworzenia”
(różne datowania: najczęściej od XVII w p.n.e. do II w n.e).
Sefirot jest dziesięć i ułożone w określonym porządku tworzą
razem tzw „Drzewo Życia”. Jest wiele interpretacji
przybliżających zrozumienie tego wieloznacznego terminu/symbolu.
Ujmując rzecz możliwie syntetycznie, są one emanacjami boskiego
świała tworzącymi świat (razem z 22 Fundamentalnymi Znakami,
czyli literami alfabetu hebrajskiego), pozbawionymi jakichkolwiek
atrybutów czy funkcji świata fizykalnego. Są odzwierciedleniem
obecności Boga (Wyższego Bytu) w naszym świecie. Ich etymologia
jest najprawdopodobniej powiązana z pojęciem cyfry. Niekiedy jest
rozpatrywany związek z dziesiąta literą alfabetu (jod), która
rozpoczyna imię Boga JHVH lub piątą literą (he) dwukrotnie w Nim
występującą. Sefiroty są złączone z terminem „Belima” (hm
ylb). Tłumaczony jest on najczęściej jako „nicość”
(ang.„Nothingness”), „bez czegokolwiek” (ang. „without
anything”) względnie „coś niewysłowionego”
(ang.„ineffable”). Jednak polskie tłumaczenie Mariusza
Prokopowicza jest bez wątpienia najciekawsze, najbardziej wymowne i
wskazując na jego istotę, wydobywa najważniejsze znaczenie tego
terminu: „nie z tego świata”.
Mamy
więc dziesięć Sefirot nie z tego świata. Wróćmy do rozdziału
ósmego. Jest to pierwszy rozdział odnoszący się do gwiazd;
poprzednie odnosiły się do naszego układu planetarnego. Może nasz
układ był określany mianem „tego świata”, a obszary odległe
o lata świetlne są „nie z tego świata”? Wydaje się to
logicznym i naturalnym określeniem obszarów poza Układem
Słonecznym, świata innych układów gwiezdnych. W każdym razie
przyjrzyjmy się teraz pierwszym dziesięciu wersom ósmego
rozdziału:
8.1
- 71
8.2
- 41
8.3
- 50
8.4
- 42
8.5
- 56
8.6
- 39
8.7
- 40
8.8
- 40
8.9
- 83
8.10
- 40
Wersy
8.1 – 8.4 zostały już omówione. Suma wersów 8.5 – 8.10 wynosi
298, czyli
słowo
xcr –
morderstwo, zbrodnia (Gen.1.1). Szczegółowo zostało to
przedstawione w rozdziale pierwszym.
Mamy więc ciąg wyrażeń:
Nefilim
– Elohim – Ziemia – Proxima (gwiazdy) - Morderstwo
(unicestwienie Koah)
Ale
możemy też dokonać innego podziału. Suma 8.4 – 8.6 da nam 137
czyli kabałę (zwrócenie uwagi na ważny przekaz/wiedzę, albo sam
akt przekazywania i przyjmowania), a suma 8.7 – 8.10 to 203 czyli
„bara”, słowo znane z Gen 1.1. - oznaczające stwarzanie. Warto
tu zwrócić uwagę, że odnosi się ono w Biblii wyłącznie do
Boga, czyli tylko Bóg (Elohim) może dokonać czynności/procesu
określonego tym terminem. W stosunku do innych podmiotów, używa
się innych, bliskoznacznych słów.
Z
tego podziału wynika następujący ciąg wyrażeń:
Nefilim
– Elohim – Ziemia – Kabała (przekaz i przyjęcie ważnej
wiedzy) - Stworzenie
Pierwszy
ciąg możemy zinterpretować:
„W
wyniku przybycia Nefilim, Elohim i JHVH na Ziemię z gwiazd (prawdo-
podobnie z Układu Proximy Centauri) została popełniona w naszym
świecie (w naszym układzie planetarnym) wielka zbrodnia –
zniszczenie planety Koah”.
Ciąg
drugi:
„W
wyniku przybycia Nefilim, Elohim i JHVH na Ziemię nastąpiło bardzo
ważne wydarzenie – stworzenie naszego świata, w znanej nam dziś
postaci.
Budząca
wątpliwości jest tu obecność JHVH. Wynika ona z sumy 71 i 41
czyli 112, co jest sumą 86 (Elohim – powtórzenie wg metod innej
gematrii informacji zawartej w wersie 8.2) i 26 – JHVH. Wers 8.1
(71) oznacza Nefilim a 8.2 (41) Elohim. Rodzi się pytanie czy
wynikające z tej sumy 26 nie jest tylko matematyczną konsekwencją
powstałą po wyodrębnieniu Elohim a nie zamierzoną informacją.
Z drugiej strony Nefilim mogliby być przedstawieni tylko poprzez
rdzeń słowotwórczy, czyli lpn,
tak jak w rozdziale drugim. Możliwe jednak, że liczba 71
była niezbędna do uzyskania innej sumy. Jednak uwzględniając
dalsze wydarzenia, obecność JHVH jest niewątpliwa.
Gematria
porządkowa słowa Belima (hm ylb)
czyli „nie z tego świata” wynosi 42. Czyli „nie ten świat”
to układ gwiazdy Proxima Centauri. Takie ujęcie jest całkowicie
uzasadnione z astronomicznego punktu widzenia. Oprócz tego
powtarzający się w księdze Sefer Jecirah zwrot „Dziesięć
Sefirot Belima” (hm ylb twryps
rfo[) ma gematrię 189, to jest układ planet od
Merkurego do Saturna (bez Koah), czyli są one odzwierciedleniem
nowego/dzisiejszego porządku ustanowionego w naszym Układzie Słonecznym powstałym w wyniku ingerencji z gwiazd. Jest to drugie, choć
równie ważne i w pewnym sensie także przenośne znaczenie tego
określenia. Zresztą oba łączą się ściśle ze sobą, gdyż Nowy
Układ planet powstał właśnie w wyniku tej ingerencji i gdyby nie
ona na pewno nie pisalibyśmy i nie czytali dziś tych ani podobnych
słów, o ile w ogóle umielibyśmy czytać i pisać.
Ale
także w tym określeniu, choć nie występuje ono w tekście Biblii,
możemy odnaleźć jeszcze inne informacje , zapisane tymi samymi
metodami.
hm ylb twryps
rfo[
gematria
porządkowa: 42 90 57
Razem: 189 - (planety)
ilość liter: 5 6
3 Razem: 365 – (Ziemia)
57
to brama (mamy tu kolejny jej anagram), czyli to, co umożliwia
przejście z jednego obszaru do innego, 90 jest gematrią standardową
przyimka „z” (!m)
„skądś, od czegoś”, a 42 to Układ Proximy, czyli inny świat.
Razem można to ująć jako „Przejście z (od) Układu Proximy”.
Ale 42 jest też gematrią istotnego określenia hwcm
– nakaz, przykazanie, polecenie, prawo oraz zbiór wszystkich
przykazań. Na przykład danych przez Boga. A ilość liter
poszczególnych słów (3 – 6 - 5) układa się w liczbę dni
ziemskiego roku, jednoznacznie wskazując na naszą planetę.
Reasumując mamy więc przekaz przychodzący z Układu Proximy
z/poprzez bramę/przejście na Ziemię. Z tym, że przekaz ten może
okazać się rodzajem narzuconego polecenia, czy ustanowieniem bliżej
nieokreślonych nakazów/praw, które jej mieszkańcy byli
zobowiązywani a może zmuszani respektować, niekoniecznie zgodnie
ze swoją wolą, choć być może w imię ich dobra. Ale tego się tu
nie dowiemy. Można to też interpretować ogólnie, jako nadejście
nowego porządku, co dotyczy zarówno aspektu astronomicznego,
kompleksowego układu wszystkich planet, samej Ziemi jak i rozwoju
i losów człowieka.
Ale
z Księgą Sefer Jecirah (której treść jest zresztą związana z
Biblią) wiąże się jeszcze jedna, niezwykle istotna kwestia.
Znajdujemy w niej potwierdzenie (a tym samym uwiarygodnienie) tych
samych informacji, które znajdujemy w Księdze Genesis. Wiedza,
którą w Niej odczytujemy jest zgodna z wiedzą pochodzącą z
innego źródła. Również metodyka zapisu jest zbieżna. To bardzo
znaczące i otwierające dalsze perspe- ktywy spostrzeżenie.
Wracając
jeszcze do wniosków z rozdziału ósmego: mamy jakby dwa kolidujące
ze sobą przekazy. Ale przecież jak to już było zresztą
powiedziane, oba te wydarzenia/procesy były ze sobą ściśle
powiązane, a drugi wynikał z pierwszego. Konsekwencją zniszczenia
dawnego układu/świata, było narodzenie naszego świata i ludzkości
w dzisiejszej postaci. Te dziesięć wersów syntetycznie opisuje
kluczowe wypadki dla powstania naszej rzeczywistości, zainicjowane,
zmodyfikowane lub dokonane przez Istoty przybyłe z gwiazd. To jakby
symboliczne przedstawienie dziesięciu Sefirot, Sefirot nie z tego
świata, dziesięciu emanacji boskich w wyniku czego wykreowany
został świat ludzi bytujących na planecie Ziemia. Pamiętajmy, że
liczba 10 jest również jej symbo- lem, odnosi się więc ona nie
tylko do przyczyny, ale do spowodowanego skutku ściśle związanego
z przybyciem Istot z Innego Świata.
Możliwe
jest też takie ujęcie:
„Dziesięć
SEFIROT to dziesięć łokci miar budowy Świątyni. Dziesiątki w
Świątyni symbolizują wejście – bramę – drzwi – szerokość
– przejścia – przyleganie do Najwyższego. W każdym więc
wypadku Dziesiątki są drogą do Niego, istnieją ze względu na
Niego, aczkolwiek nie utożsamiają się z Nim.(...)Dlatego dziesięć
łokci jest zarazem m i a r ą szerokości wejścia przez BRAMĘ
WSCHODNIĄ. Właśnie przez nią ma przechodzić powracająca Chwała
JHVH.”2
Interpretacje
tych określeń można ściśle połączyć z przedstawionymi
wcześniej, a w szczególności z bramą i przejściem między dwoma
układami. Jest to w dużym stopniu ten sam opis, wyrażony jedynie
innym językiem.
Tak
więc oba pozornie kolidujące ze sobą przekazy rzeczywistości
dotyczą dwóch stron jednego wydarzenia/procesu, trwale ze sobą
związanych. Uwzględniając nierozer- walny związek Elohim i „bara”
(stworzenie/kreacja) oraz wcześniejsze ustalenia możemy oba ciągi
informacji przedstawić razem następująco:
Z
gwiazd (zapewne z układu Proximy Centauri), przybyli Nefilim i
Elohim. W wyniku wojny, przy udziale Nefilim została zniszczona
planeta krążąca między Marsem a Jowiszem. Dzięki działaniom
Elohim nastąpił rozwój Ziemi i jej mie- szkańców.
Cofnijmy
się jeszcze do przedstawionych wcześniej (w rozdziale 3) znaków
będą- cych na styku pierwszego i drugiego wersu: #rah
w #rah. Jego środkowe litery ukła- dają się w słowo
hwc (różna pisownia
litery cade, gdyż teraz nie występuje na końcu sło- wa). Oznacza
ono – rozkazać, zarządzić, ustanowić. Jego gematria porządkowa
wynosi 29 (18 + 6 + 50) a standardowa 101 (90 + 6 + 5). 29 to
gematria porządkowa dsy
(10 + 15 + 4; fundament, podstawa), a 101 gematria porządkowa hkwlm
(40 + 30 + 6 + 20 + 5; królestwo). Litery c(18)
oraz h(5)
otaczające centralną w
(6 – sześć dni stworzenia) ra- zem wynoszą 23 ( hyx)
– żyć, coś żyjącego. Można to łącznie ująć jako
stworzenie życia w ciągu sześciu dni (patrz pierwszy rozdział
księgi Genesis) i ustanowienie nowego królestwa, królestwa Ziemi,
będącego fundamentem dla nowo powstałego świata, przy- najmniej z
punktu widzenia człowieka.
Jeśli
policzymy gematrie porządkowe czterech najbliższych liter, zarówno
przed jak i po #rah w #rah,
htyh
#rah w #rah taw
~...
5
+ 22 + 10 + 5 44 6 44 22 + 1 + 6 + 13
-
z obu stron otrzymamy 42. System Proximy symbolicznie otacza Ziemię,
będąc źródłem powstałych w jej układzie przemian. Nasz świat,
świat w którym żyjemy, a także my sami, powstaliśmy w
nierozerwalnym związku z układem najbliższej nam gwiazdy i
najprawdopodobniej pozostajemy w nim nadal, choć nie potrafimy tego
dostrzec.
Ale
nie tylko dotyczy to Ziemi, gdyż liczba 44 obrazuje też sumę dwóch
innych planet: Marsa (16) i Koah (28). I wizyta z Proximy wstrząsnęła
nami wszystkimi.
Nasuwa
to też myśl o obejmującym nas i „wiszącym” nad nami nadzorze,
kontroli a nawet uzależnieniu, którego również nie dostrzegamy i
z którego na co dzień nie zdajemy sobie sprawy. A ten związek
Ziemi (44) i Proximy (42) to metaforyczne ujęcie (44 + 42 = 86) -
Elohim (Boga) jednoczącego oba nasze systemy. Być może w roli
hegemona, pana i władcy. Lub przyjaciela. I do końca nie wiadomo
czy bardziej opiekuna czy nadzorcy. Opiekuna rasy istot
znajdujących się na niższym poziomie rozwoju, kosmicznych braci i
przyszłych partnerów do międzygwiezdnej współpracy, którym
można i należy pomóc (gdyż może tak nawet wygląda porządek
świata, a pomoc i czuwanie nad rozwojem niższych, kolejno
wyłaniających się gwiezdnych ras jest wpisane w jego naturalne
reguły i rządzące nim na poziomie instynktów prawa, tak jak
rodzice czuwają nad rozwojem dziecka i nie karząc go za wiele
popełnianych błędów, cierpliwie czekają udzielając dyskretnego
czasem wsparcia, bo wiedzą, że tak przebiega proces nauki i rozwoju
a przeskoczyć go nikt nie jest w stanie), czy nadzorcy stworzonych
przez siebie a być może w pewnym sensie dalej hodowanych
niewolników, którzy mają do wykonania ściśle zaprogramowane
zadania, służące Jego interesom. Możliwy jest też pewien wariant
pośredni; swoje zadania już wykonaliśmy i zostaliśmy teraz
pozostawieni sami sobie bądź jesteśmy beneficjentami dyskretnego
wsparcia, lub osiągnęliśmy wiek, w którym musimy już radzić
sobie sami. Choć oczywiście w bliższej lub dalszej przyszłości
mogą tu nastąpić jakieś zmiany. Oni również nie musieli być
zdolni do przewidzenia wszystkiego i mogą zapewne korygować swoje
nastawienie i po- stępowanie a może i zamiary wobec nas.
Schematycznie
miejsce styku Gen1.1 i Gen.1.2 można też przedstawić:
… 42
- 44 - 6 - 44 - 42 ...
… Proxima - Ziemia - oś - Ziemia -
Proxima …
Albo
inaczej: może przenośnie chciano tu napomknąć, że wszyscy razem
obracamy się wokół centrum struktury wyższego rzędu –
galaktyki, metagalaktyki czy całego nawet Wszechświata (zakładając
oczywiście jego jakąś określoność i skończoność) i jest to
coś nadrzędnego i wspólnego dla wszystkich, jak również
niezależne od przypisywanych komuś przez kogoś ról i nadanego
bądź wynikłego z czegoś czyjegoś statusu.
Przejdźmy
teraz do rozdziału dwunastego Księgi Genesis. Poprzedzające go dwa
ostatnie wersy rozdziału jedenastego (31 i 32) oraz następująca po
nich jedynka dają w sumie 137, a więc znowu będzie następował
ważny przekaz.
12.1
- 54
12.2
- 36
12.3
- 41
12.4
- 65
12.5
- 93
12.6
- 45
12.7
- 61
12.8
- 72
12.9
- 22
1
12.10
- 44
12.11
- 61
12.12
- 47
12.13
- 42
12.14
- 46
12.15
- 45
12.16
- 58
12.17
- 47
12.18
- 50
12.19
- 43
12.20
- 43
Liczba
54 w wersie otwierającym ten rozdział jest gematrią porządkową
bardzo znaczącego słowa – tyrb
– (berit) - przymierze, porozumienie, umowa układ. Najważniejsze
przymierze zawarł Bóg z Abramem, skutkujące między innymi zmianą
jego imienia na Abraham (Gen.17.5). Gematria porządkowa imienia
Abram (~rba) to 36, a
Abraham (~hrba) -
41.
12.1
- 54 Przymierze
12.2
- 36 Abram
12.3
- 41 Abraham
Mamy
potwierdzenie, że Gen.12.1 oznacza przymierze, gdyż dwa następujące
po nim wersy obrazują zmianę imienia Abram na Abraham (poprzez
dodanie litery „he”). Niejako na marginesie można zauważyć (a
może mieć to pewne znaczenie), iż wstawione h
rozdziela litery „resz” i „mem”, który razem tworzą słowo
„rum” (~r) –
wyniosłość, pycha - jakby rozbijając, niszcząc jego sens.
Pojęcie
przymierza, choć istotne, nie wyczerpuje wszystkich informacji
zawartych w tym wersie. Za pomocą znaków alfabetu liczbę 54
zapiszemy: dn. Słowu
temu przypisuje się dwa rodzaje znaczeń: wał, mur oraz tułaczka,
zmienne koleje życia oznaczające niedolę.
Dziś
jesteśmy przyzwyczajeni, że jedno słowo użyte w danym tekście ma
w zasadzie zawsze tylko jedno znaczenie, które należy brać pod
uwagę. Jeśli jest ich więcej, wybieramy pasujące do ogólnego
kontekstu. To taka konwencja. Konwencja, którą stosujemy dziś a
priori jako coś oczywistego i naturalnego, posługując się nią
automatycznie i w pewnym stopniu nieświadomie, nie zastanawiając
się, że może istnieć odmienne rozwiązanie, brzemienna w
następstwa alternatywa. Analizując Tekst z innego, szerszego punktu
widzenia, łatwo jednak można dojść do wniosku, że nie zawsze
musiało tak być i co za tym idzie, nie musi być tak teraz. Zbiór
dwóch lub kilku znaczeń tego samego słowa, może tworzyć nowy,
równoległy kontekst, zawierać kolejną informację (czasem nawet
nie związaną z poprzednią), którą także należy brać pod
uwagę, gdyż takie były założenia twórcy zapisu, jest to zawarte
w znakach danego słowa, co potwierdza uzyskana w ten sposób i
dopełniająca się a czasem całkiem nowa i niezależna wiedza. ”W
hebrajskim mnogość sensów, które układają się za układem
spółgłosek, jest realna, to znaczy jest istotą tego języka.
(...) Niekiedy powinno się zachować jednocześnie wszystkie
sensy”.2 Nasze myślenie nazbyt często jest
schematyczne, jednostron- ne i uległe wobec ogólnie przyjętych
reguł postępowania i percepcji, podparte przyzwyczajeniem,
niechęcią a może także i lękiem do porzucania utartych poglądów.
Jednej
liczbie odpowiada zazwyczaj co najmniej kilka słów. Rolą
czytającego jest dokonanie wyboru. Nie powinien być ograniczany
wtłoczeniem w koleinę jednego znaczenia, które (czymkolwiek by
się nie kierował) uzna za najwłaściwsze i jedyne możliwe do
przyjęcia, ale odrzucając wszystkie pozostałe. To wielki błąd,
który może rodzić poważne konsekwencje, oczywiście wówczas, gdy
nie takie były intencje piszącego. Zawsze istnieje możliwość, że
właśnie to zignorowane, po jakimś czasie i z innego punktu
widzenia, nabierze nieoczekiwanego i odkrywczego sensu lub czytelnik
poszerzywszy swoją wiedzę, dostrzeże to, co przedtem umykało
jego nie zawsze skupionej uwadze. Może słowa, a zwłaszcza zawarte
w nich związki liczbowe tak jak „wypadki są szersze niż chwila w
której zachodzą” 3 i „nie mogą się w niej zmieścić
całe”3 i tak jak one kryją w sobie więcej treści niż
wynika to bezpośrednio z ukazujących się czytelnikowi
determinujących je znaków w chwili, gdy której spoczywa na nich -
przelotnie nieraz - nasz wzrok.
Przy
takim bardziej kreatywnym, zróżnicowanym i obarczonym nowymi zada-
niami podejściu, umysł jednostki nabiera godności, poczucia
własnej wartości i świado- mości znaczenia swojej roli, nie będąc
zepchniętym do mało chwalebnej funkcji mecha-nicznego i
automatycznego odtwarzacza ściśle zdeterminowanych znaków i ich
zestawień, do jakiej nagina go współczesne pojmowanie odbioru
zapisanego tekstu, będące konsekwencją prostego, linearnego i
jednoznacznego w odtwarzaniu i rozumieniu sensu, procesu czytania.
Podobna zasada znana jest hermeneutyce Kabały, twierdzącej, że
dodane i zapisane przez masoretów znaki samogłoskowe precyzujące
wymowę i znaczenie słów, w istotny sposób ograniczają przekaz i
zrozumienie Pisma pozbawiając Go szerszej wieloznaczności, co
zresztą stanowi jeden z powodów pomijania ich w niniejszej pracy.
Liczba
54 oznacza również sumę Ziemi, Marsa i Koah (10 + 16 + 28), a więc
planet które dla nas są jakby najważniejsze, wokół których
przede wszystkim obraca się nasza historia, dawne dzieje człowieka.
Ale wydaje się, że jej wcześniej wymienione znaczenia są o wiele
bardziej istotne, chociaż może to również oznaczać istnienie
przymierza/sojuszu między tymi planetami w jakimś pradawnym czasie.
Kolejny
wers (Gen.12.2) - 36 to pusta przestrzeń między Marsem (16) a
Jowiszem (52), czyli stan po zniszczeniu planety Koah. 41
(Gen.12.3) to Elohim.
Wersy
12.2 – 12.8 oraz następujące po nich 12.9 – 12.17 (łącznie z
jedynką) dają sumę 413 każdy. Liczba ta (było to opisane w
rozdziale 2) odpowiada układowi wszy- stkich planet od Merkurego do
Urana, łącznie z planetą Koah, czyli dotyczy epoki sprzed wojny.
Jest ona tutaj powtórzona dwa razy, stanowi więc negację tego, co
przedstawia, negację niesionego przez siebie znaczenia.
Dlaczego
mamy tu Układ Słoneczny ograniczony do Urana, podczas gdy w
rozdziałach szóstym i siódmym doszliśmy do jego granicy
zakończonej Neptunem? Wydaje się, że chodzi tu o opis przebiegu
konfliktu. Elohim przegrywają. Domyślnie ich przeciwnikiem są
Nefilim. Zostaje zawarte przymierze, układ pokojowy prawdopodobnie
kończący wojnę, w wyniku którego Elohim zostają zepchnięci na
obrzeża układu (zaprzeczenie 413), ale jeszcze nie poza jego
granice. To Ich niedola, zmienne koleje losu, co także wynika z
przedstawionych wyżej znaczeń liczby 54. Ale to nie koniec. W jakiś
sposób nawiązują kontakt z Ziemią bądź na nią przybywają –
to wers następny, czyli 12.18 – 50 Ziemia (hmda).
Jest prawdopodobne, że stanowi o tym zawarty pakt lub po prostu mają
taką możliwość i powód. Kolejne dwa wersy (Gen. 12.19 oraz
12.20) to 86 (43 + 43), potwierdzenie, że chodzi tu o Elohim.
Wszystko układa się w zwarty, logiczny ciąg znaczeń, opisujących
następujące po sobie wydarzenia i związane z tym podmioty.
Domyślamy też się, że wizyta Elohim na Ziemi w tym miejscu
odnotowana, była niezwykle ważna. Zapewne wypełnili jakąś
misję wobec jej mieszkańców czyli nas. Druga nasuwająca się
interpretacja sugeruje, że to Ziemia była miejscem Ich czasowego
pobytu czy schronienia, Ich bazą ale w którymś momencie zostali
zmuszeni do jej opuszczenia. Zmienne koleje życia (dn)
czy losu. Jak widać dotykają one nie tylko ludzi. Co dalej? Dokąd
się udali?
Już
wcześniej została odnotowana najbliższa nam gwiazda – Proxima
Centauri. Jest ona częścią składową gwiazdy potrójnej, złożonej
z Alfy Centauri A, Alfy Centauri B oraz Proximy. Tak je dzisiaj
nazywamy; to najbliższe nam gwiazdy. A ich odległość od nas? Dwie
pierwsze to 4,3 roku świetlnego, a trzecia,najbliższa, jak już
było wspomniane – 4,2. Czyli trzy kolejne wersy, dwa ostatnie
rozdziału dwunastego i pierwszy trzynaste- go:
12.19
- 43 - Alfa Centauri A
12.20
- 43 - Alfa Centauri B
13.1
- 42 - Proxima Centauri
Zgodnie
z najnowszymi ustaleniami astronomicznymi, największa z nich Alfa
Cetauri
A, jest bardzo podobna do naszego Słońca, co może sugerować
istnienie planety/planet na których panują warunki zbliżone do
ziemskich. Tak więc Istoty z nich pochodzące, mogłyby bytować
na Ziemi i odwrotnie. Ich zewnętrzny wygląd, funkcje i potrzeby
organizmu mogły być podobne lub zbliżone do ludzkich, mogłyby One
kontaktować się z nami, mogłyby bez zasadniczych czy naturalnych,
trudnych do pokonania barier przekazywać swoją wiedzę czy
technologię. Albo zaprząc do pracy, kierując się własnym,
partykularnym interesem. Oczywiście wciąż istnieje możliwość,
że liczby te znacząc konkretny, a najbliższy nam układ gwiezdny
kierują naszą uwagę ogólnie ku gwiazdom, lecz niekoniecznie
właśnie tym, co jednak w świetle tak precyzyjnego i jednoznacznego
wskazania, wydaje się już bardzo mało prawdopodobne.
Lecz
nasuwa się tu też inna/uzupełniająca interpretacja tych liczb. 36
wersu 12.2 to „pustka” po planecie Koah, czyli stan po jej
unicestwieniu. 41 wersu 12.3 to Elohim. Być może część
mieszkańców Koah, będącej w sojuszu (54 – wers 12.1) z Elohim,
po jej zniszczeniu, po zniszczeniu starego porządku (2 x 413), udała
się wraz z Nimi do gwiazd, do układu Centaura, a przemiana Abrama w
Abrahama, czyli 36 w 41, to metamorfoza mieszkańców planety naszego
Układu Słonecznego w mieszkańców układu nowego słońca,
najprawdopodobniej macierzystego słońca Elohim. I to ich,
pozbawionych już swojej potęgi, wyniosłości a może i pychy
(„rum”), dotyczą wspomniane wyżej zmienne koleje losu po
utracie ojczystego domu. Ich tułaczkę do innych światów.
Przyjrzyjmy
się jeszcze bliżej treści Gen. 12.1 (pamiętając, że 12 to
liczba Znaków Zodiaku – świata gwiazd, a suma jego 54 znaków to
Przymierze): „I powiedział JHVH do Abrama: Idźże ty z ziemi
twojej, i z pokolenia twego, z domu ojca twego do ziemi, którą
wskażę ci.” Mowa jest tutaj o opuszczeniu swojej ojczyzny i
udaniu się do innego miejsca, co w pełni harmonizuje z powyższymi
wnioskami.
Abram
ma się udać „do ziemi którą wskażę ci” ($ara
rva #rah-la). Mamy tu gematrie: 57 – 42 – 33. Razem
132. Liczba 132 wskazuje na „Dziesięć Sefirot Belima” oraz lbq
– otrzymać, przyjąć, wziać (kabała). Stamtąd otrzymaliśmy
tworzące nasz świat Sefiroty, to znaczy z Układu Proximy (42)
poprzez bramę (57). To był początek stworzenia (Bereszit Bara: 99
= 57 + 42). 33 może odnosic się do czasownika „walczyć” (~xl)
lub smutku i żałoby (lba)
– oba pojęcia doskonale wiążą się z opisywanymi wypadkami.
Z
dużą dozą prawdopodobieństwa możemy założyć, że wiemy skąd
przybyli i dokąd odlecieli Elohim i Nefilim, a przynajmniej jedni z
Nich. Udowodniliśmy też Ich szczególną rolę wobec naszej rasy.
Znaleźliśmy nowe wyjaśnienia Dziesięciu Sefirot „nie z tego
świata”, ich pochodzenie i bezpośrednie odniesienie do naszej
planety, naszej cywilizacji. I był Ktoś, kto nie tylko wszystko to
zapisał w formie możliwej do odczytania po upływie tysiącleci,
lecz zadbał także, aby informacje te nie zaginęły i były potencjalnie dostępne przez te wszystkie wieki i to dostępne
powszechnie. Choć był także Ktoś Inny (względnie jakiś czynnik
niespersonalizowany, wynikający np. z konstrukcji psychicznej
człowieka), kto celowo i niezwykle skutecznie zadbał o to, aby
wiedza ta została na te tysiąclecia całkowicie zapomniana, a
wykreowane i utrwalone w tym czasie schematy myślowe tyczące w
szczególności historii Człowieka i jego pochodzenia, na pewno nie
ułatwią nawet dzisiaj jej przyjęcia i akceptacji. Chociaż nie
można wykluczyć, że odbyło się to bez niczyjej pomocy i
ingerencji.
Pozostaje
jeszcze jedno, ważne pytanie. Czy mamy podstawy twierdzić, że
dotarli-
śmy
do początków naszej cywilizacji? Czy dostrzegliśmy mityczny punkt,
z którego zaczyna się historia ludzkości, jako samoświadomego
bytu/tworu/struktury? Czy pierwsze wersy i rozdziały Pisma są
zapisem prawdziwego tyvarb/Na
Początku, przed którym w tej sferze naszych pojęć definitywnie
nie było jeszcze nic? Czy rzeczywiście Biblia jest swoistym darem
dla rodzaju ludzkiego, pochodzącym nie z jego świata, lecz ze
świata którego przez tysiąclecia nie był on w stanie sobie nawet
wyobrazić? Darem od Istoty/ Istot przewyższających go pod każdym
względem. Świadectwem, że Oni nas stworzyli? A może testamentem,
Bardzo Starym Testamentem, ostatnim słowem Tych, którzy zginęli?
Czy usłyszeliśmy huk „Wielkiego Wybuchu” zwiastującego nasze
narodziny? „Czy to, co uznajemy za prawdę, zaczerpnęliśmy u
źródeł prawdy?”4 Wiele wskazuje na to, że odpowiedź
na te pytania może być twierdząca.
1
Jeff A.Benner „The Ancient Hebrew Language and Alphabet”
U.S.A.2004
2
Mariusz Prokopowicz „Księga Jecirah” Warszawa 1994
3 Proust
Marcel „W poszukiwaniu straconego czasu” t.V Warszawa 1974
4
Lew Szestow „Dostojewski i Nietzsche. Filozofia Tragedii”.
Warszawa 1987